„Nigdy jeden naród
nie może rozwijać się kosztem drugiego, nie może rozwijać się za cenę drugiego,
za cenę jego uzależnienia, podboju, zniewolenia, za cenę jego eksploatacji, za
cenę jego śmierci”.
Jan Paweł II
podczas homilii na terenie Auschwitz – Birkenau, 7 czerwca 1979.
„Gdzie mocniej
działa siła, niż miłość tam szuka się tego, co stanowi własny interes, a nie
Jezusa Chrystusa, i stąd łatwo odstępuje się od reguły prawa Bożego”
Paweł Włodkowic,
Saeventibus 1415r.
1.
Związek
między Auschwitz a „śmiercią boga”
Co
roku 27 stycznia w rocznicę wyzwolenia obozu śmierci Auschwitz-Birkenau
przywoływane są wspomnienia byłych więźniów tego niemieckiego obozu śmierci.
Ich wstrząsające świadectwo powinno być sygnałem refleksji nad człowiekiem i
jego naturą. Auschwitz jest symbolem nienawiści, symbolem zła jakiego świat
przedtem nie widział, symbolem zepchnięcia Boga w otchłań ciemności z której
wydostał się człowiek-bóg. Ile byśmy słów na temat Auschwitz nie wypowiedzieli, tylekroć brakowałoby
refleksji nad tym, dlaczego do Auschwitz w ogóle doszło? Jak to możliwe, że
ludzie stali się bestiami w ludzkiej skórze, którzy innych ludzi zabijali bez jakiekolwiek refleksji, bez
jakiegokolwiek wyrzutu sumienia i poczucia winy? Auschwitz dla nas
współczesnych to okazja do tego, aby na chwilę się zatrzymać i spróbować
odpowiedzieć na te pytania bez których nasza przyszłość jest niepewna. Wbrew
pozorom ideologia nazizmu nie jest jedynym źródłem z którego powstawały obozy
śmierci. Ona jest swoistym dopełnieniem tego, co rozpoczęło się znacznie
wcześniej we Francji – zepchnięcia Boga, a więc prawdy na margines. To
ustanowienie przez rewolucjonistów, a wcześniej niektórych myślicieli, że Boga
nie ma, a także wznoszenie haseł „bóg umarł” doprowadziło do Auschwitz i sowieckich łagrów w których ginęły
miliony ludzi tylko z tego powodu, że człowiek chciał ów boga zastąpić
decydując o życiu i śmierci. Dążył do budowy nowego człowieka oraz nowego
społeczeństwa bez Boga, a więc bez prawdy, która jest urzeczywistniona w
postaci praw naturalnych (m.in. zasadzie sprawiedliwości) tworzące ład
naturalny. To sekularyzacja dążąca do budowy konfesyjnego społeczeństwa i
państwa w gruncie rzeczy zakorzeniła przekonanie, że religia to opium dla mas.
Czego konsekwencją było ogłoszenie „śmierci boga”.
Ideologia
nazizmu i komunizmu to efekt „śmierci boga” o której pisał Voltaire, a także
Nietzsche, który jako jedyny spośród tych, którzy ogłosili śmierć boga opisał
to, co się stanie po jego śmierci – człowiek spadnie w otchłań ciemności z
której trudno będzie mu się wydostać:
„Czy nie słyszeliście o owym
oszalałym człowieku, który w jasne przedpołudnie latarnię zaświecił, wybiegł na
targ i wołał bezustannie: »Szukam Boga? Szukam Boga! « — Ponieważ
zgromadziło się tam właśnie wielu z tych, którzy nie wierzyli w Boga, więc
wzbudził wielki śmiech. Czyliż zginął? Spytał jeden. Czyż zabłąkał się jak
dziecko? Rzekł drugi. Czy się ukrywa? Może boi się nas? Czy nie wsiadł na
okręt? Wywędrował? — Tak krzyczeli i śmieli się w zgiełku. Oszalały człowiek
wskoczył między nich i przeszywał ich spojrzeniami swemi. »Gdzie się Bóg
podział? Zawołał, powiem wam! Zabiliśmy go — wy i ja! Wszyscy jesteśmy jego
zabójcami! Lecz jakżeż to uczyniliśmy? Jakżeż zdołaliśmy wypić morze? Kto dał
nam gąbkę, by zetrzeć cały widnokrąg? Cóż uczyniliśmy, odpętując ziemię od jej
słońca? Dokąd zdąża teraz? Dokąd my zdążamy? Precz od wszystkich słońc? Nie
spadamyż ustawicznie?
I w tył, i w bok, i w przód, we wszystkich kierunkach? Jestże jeszcze jakieś na
dole i w górze? Czyż nie błądzimy jakby w jakiejś nieskończonej nicości? Czyż
nie owiewa nas pusty przestwór? Czy nie pozimniało? Czy nie nadchodzi ciągle
noc i coraz więcej nocy?
Nie trzebaż zapalać latarni w przedpołudnie? Czy nie słychać jeszcze zgiełku
grabarzy, którzy grzebią Boga? Czy nie czuć nic jeszcze boskiego gnicia? — i
bogowie gniją! Bóg umarł! Bóg nie żyje! Myśmy go zabili! Jakże się pocieszymy,
mordercy nad mordercami? Najświętsze i najmożniejsze, co świat dotąd posiadał, krwią spłynęło pod naszemi nożami, —
kto zetrze z nas tę krew? Jakaż woda obmyćby nas mogła? Jakież uroczystości pokutne,
jakież igrzyska święte będziemy musieli wynaleźć? Nie jestże wielkość tego
czynu za wielka dla nas? Czyż nie musimy sami stać się bogami, by tylko zdawać
się jego godnymi? Nie było nigdy większego czynu — i ktokolwiek tylko po nas się urodzi, gwoli czynowi temu należeć będzie do historyi wyższej, niż wszelka dotąd była historya!« — Tu zamilkł człowiek
oszalały i znów spojrzał na swoich słuchaczy: i oni milczeli, patrząc nań w
zadziwie. W końcu cisnął latarnię swą o ziemię, że trzasła w kawały i zgasła.
»Przyszedłem za wcześnie, rzekł potem, nie jestem jeszcze na czasie. To
olbrzymie zdarzenie jest jeszcze w drodze i wędruje — nie doszło jeszcze do
uszu ludzi, błyskawica i grzmot potrzebują czasu, światło gwiazd potrzebuje
czasu, czyny, nawet skoro już są dokonane, potrzebują czasu, żeby je widziano i
słyszano. Czyn ten jest im zawsze jeszcze dalszy niż gwiazdy najdalsze — a
przecie sami go dokonali! « — Opowiadają też, że człowiek oszalały tego samego
dnia jeszcze do różnych się wdzierał kościołów i nucił tam swoje Requiem
aeternam deo. Wyprowadzany i zapytywany, odpowiadał wciąż jedno: »Czemże są
jeszcze te kościoły, jeśli nie są grobowcami i pomnikami boga?”.
Proces
„śmierci boga” postępował wraz z pojawianiem się nowych idei, które do dzisiaj
próbują oderwać człowieka od jego korzeni – od Boga z którego powstał z
którego otrzymał świadectwo prawdy, która przez wieki była nieodłączną częścią
ładu społecznego, a którą zakwestionowano przed rewolucją francuską, która jest współcześnie spychana
na margines. Czym jest ta prawda? – zadał by ktoś takie pytanie. To
przekonanie, że człowiek jako istota skończona nie jest stworzona do tego, aby
decydować o życiu o śmierci, która nie może zastąpić Boga z powodu własnej
wewnętrznej słabości – podwójnej natury jaką człowiek wybrał wraz z grzechem
pierworodnym. Bóg stwarzając człowieka na własne podobieństwo (por. Rz 1, 27)
powierzył mu panowanie nad wszelkimi istotami na ziemi (por. Rdz 1, 28), ale zabronił spożywać owoców z drzewa poznania dobra i zła.
Człowiek ulegając szatanowi - istoty,
która jest królem zła stał się automatycznie podatny na jego wpływ. Tak więc
otrzymał podwójną naturę: dobra i zła (egoizmu). Człowiek winien więc odróżniać
dobro od zła z racji, iż jest na wpół istotą egoistyczną. L. Kołakowski
słusznie zauważył, że brak owego rozróżnienia między dobrem a złem jest
konsekwencją zatracenia człowieka – braku poczucia własnej winy.
Poczucie własnej winy jest niezbędnym elementem do tego, aby człowiek mógł
dostąpić zbawienia z rąk Boga. Takowego poczucia nie można było doświadczyć w
Auschwitz, które powinno być określone jako symbol szyderstwa chrześcijaństwa.
Takim szyderstwem był bowiem słynny napis na bramie tego obozu: Arbeit macht frei!, które miało
nawiązywać do słów z ewangelii św. Jana: Prawda
was wyzwoli (por. J 8, 32). Ten napis sugerował nowym więźniom, że poprzez
rzetelną i sumienną pracę będą mogli „odkupić” własne „winy”. Jednakże tuż za
bramą więźniom dawano do zrozumienia, że innej drogi wyjścia oprócz kominów
krematoryjnych nie ma. To było kłamstwo stworzone po to, aby nie tylko okłamywać nowych więźniów, ale
także miało za zadanie szydzić z pracy bez której człowiek nie może
funkcjonować. W księdze rodzaju Bóg powierzył człowiekowi zadanie wykonywania
pracy na ziemi (por. Rdz 1, 28). Nazizm ośmieszając słowa wypowiedziane przez
Boga chciał pokazać, że miejsca dla Boga na ziemi już nie ma. Obozy śmierci
stworzono w taki sposób, aby nawet w tak piekielnych warunkach człowiek od tego
Boga się odwrócił. Tym właśnie była antyludzka praca w krematoriach – sonderkommandach. Więzień
miał porzucić wszelką nadzieję na to, że Bóg istnieje. Większość z tych
oprawców nigdy nie wyraziła żadnej skruchy, ale taką osobą, która potrafiła
przyznać się do tak straszliwej nienawiści, co więcej potrafił wyrazić skruchę
był komendant tego obozu. Być może wielu z was powie, że to i tak nie ma żadnego
znaczenia, że zbrodniarz na koniec swojego życia prosi o przebaczenie za to
czego dokonał. Inni powiedzą, że na takie przebaczenie nie zasługiwał. Powstaje
pytanie: kim my jesteśmy, jeżeli nie potrafimy przebaczyć drugiej osobie win,
jakie wyrządziła innym? Ludźmi, czy może zwierzętami, które miast wybaczyć
kierują się filozofią oko za oko, ząb za ząb? Czy człowiek ma być istotą, która
nie potrafi wyznać własnej winy i nie potrafi przebaczyć innym nawet
największemu wrogowi i ciemiężycielowi? Jeżeli tak, to my jako ludzie nie
wyciągnęliśmy żadnych wniosków z tego, czym było Auschwitz. „Miłujcie nieprzyjaciół swoich” powinno
być mottem każdego, kto nazywa siebie chrześcijaninem. Komendant byłego obozu
Auschwitz – Birkenau, który został ochrzczony jako małe dziecko, wyznając
grzechy i prosząc o przebaczenie na powrót stał się katolikiem. Na koniec
swojego życia powiedział:
„Jako komendant obozu zagłady w Oświęcimiu urzeczywistniałem część
straszliwych planów 'Trzeciej Rzeszy' - ludobójstwa. W ten sposób wyrządziłem
ludzkości i człowieczeństwu najcięższe szkody. Szczególnie narodowi polskiemu
zgotowałem niewysłowione cierpienia. Za odpowiedzialność moją płacę życiem. Oby
mi Bóg wybaczył kiedyś moje czyny. Naród polski proszę o przebaczenie".
Komendant tego obozu po wojnie siedział razem w
celi z Polakami, którzy nie odebrali mu życia za zbrodnie jakich się dopuścił. Tym
jest właśnie istota miłosierdzia bez której człowiek staje się ludzkim
zwierzęciem nie potrafiącym kochać innych -
żyjący własnym egoizmem. Tym jest człowieczeństwo!
2. Wnioski
Lekcja
Auschwitz dla nas współczesnych to okazja do wewnętrznej refleksji nad tym,
jakimi jesteśmy ludźmi, ale to również przypomnienie o tym, co się stanie
jeżeli Boga weźmiemy w nawias i go zepchniemy na margines przestrzeni
publicznej. Współczesne ideologie konsumpcjonizmu i relatywizmu, a także
hedonizmu zmierzają w tę samą stronę co ideologia nazizmu i komunizmu –
wykluczenie Boga. Jednakże Auschwitz to także zwycięstwo człowieka nad
okrucieństwem i barbarzyństwem. Zło jakie w tym miejscu zostało wyrządzone
ostatecznie przegrało, gdyż zło w gruncie rzeczy nie ma racji podstaw do tego,
aby ostatecznie triumfować. Zło zostało pokonane także w innym wymiarze –
duchowym przez o. Maksymiliana Marię Kolbego, który w obliczu codziennej
śmierci, cierpienia jakie wyrządzali swoim braciom i siostrom esesmani,
potrafił nieść pomoc drugiemu człowiekowi. Dzieląc się z nimi tym, czego sam
potrzebował. W konsekwencji jego heroiczny czyn, którego nie
mogli zrozumieć esesmani – wstawienie się za drugim człowiekiem i oddanie
swojego życia za to, aby ów drugi człowiek mógł przeżyć jest symbolem
zwycięstwa prawdy i dobra nad złem. Ta historia pokazuje nam współczesnym, że
już w tym momencie prawda ostatecznie zwyciężyła. Ojciec Maksymilian Maria
Kolbe pozostanie symbolem ofiarności i głębokiej wiary, ale tak jak inni
duchowi przewodnicy musiał zginąć dlatego, że bronił prawdy, a więc ładu naturalnego
stworzonego przez Boga. Auschwitz zatem to również golgota polskiej elity
narodowej, która była niszczona przez cały okres okupacji niemieckiej w Polsce.
Bez elit nie ma państwa! Zarówno okupanci niemieccy jak i rosyjscy o tym
doskonale wiedzieli. Dlatego, aby podporządkować społeczeństwo należało
zlikwidować elity, albowiem bez elit łatwiej rządzić danym narodem. My, jako
współcześni Polacy winniśmy pamiętać o tym miejscu kaźni polskich elit, a także
pozostałych obywateli należących do narodu polskiego. Pamięć o ofiarach tego
strasznego miejsca powinna być podtrzymana i przekazana następnym pokoleniom,
aby nigdy więcej Auschwitz nie powstało na nowo! To zadanie również dla
wszystkich mieszkańców Europy, aby takie miejsca jak Auschwitz zostały zachowane
nie tylko w pamięci, a przede wszystkim jako świadectwo okrucieństwa i
cierpienia, których dopuścił się człowiek. Żeby nienawiść w przyszłości nie doprowadziła do nowych ofiar. Na koniec przywołać należy fragment
homilii jaką Papież Jan Paweł II wygłosił na terenie obozu Auschwitz – Birkenau
7 czerwca 1979 roku, które powinny do nas przemówić.
„Przychodzę więc i klękam na tej
Golgocie naszych czasów, na tych mogiłach w ogromnej mierze bezimiennych, jak
gigantyczny grób nieznanego żołnierza. Klękam przy wszystkich po kolei
tablicach Brzezinki, na których napisane jest wspomnienie ofiar Oświęcimia w następujących językach: polskim, angielskim, bułgarskim, cygańskim, czeskim,
duńskim, francuskim, greckim, hebrajskim, jidisz, hiszpańskim, flamandzkim,
serbo-chorwackirn, niemieckim, norweskim, rosyjskim, rumuńskim, węgierskim,
włoskim.
Zatrzymam się wraz z wami, drodzy
uczestnicy tego spotkania, na chwilę przy tablicy
z napisem w języku hebrajskim. Napis ten wywołuje wspomnienie narodu, którego
synów
i córki przeznaczono na całkowitą eksterminację. Naród ten początek swój bierze
od Abrahama, który jest "ojcem wiary naszej" (por. Rz 4, 12), jak się
wyraził Paweł z Tarsu.
Ten to naród, który otrzymał od Boga Jahwe przykazanie "Nie zabijaj",
w szczególnej mierze doświadczył na sobie zabijania. Wobec tej tablicy nie
wolno nikomu przejść obojętnie.
I jeszcze jedna tablica - wybrana... Tablica z napisem w języku rosyjskim. Nie
dodaję żadnego komentarza. Wiemy, o jakim narodzie mówi ta tablica. Wiemy, jaki
był udział tego narodu
w ostatniej straszliwej wojnie o wolność ludów. I wobec tej tablicy nie wolno
nam przejść obojętnie.
I wreszcie tablica w języku
polskim. Polaków zginęło czasu ostatniej wojny sześć milionów: jedna piąta
część narodu. Jeszcze jeden etap wiekowych zmagań się tego narodu, mojego
narodu, o podstawowe swoje prawa wśród narodów Europy. Jeszcze jeden głośny
krzyk
o prawo do własnego miejsca na mapie Europy. Jeszcze jeden bolesny rozrachunek
z sumieniem współczesnej ludzkości. Wybrałem trzy tablice. Należałoby zatrzymać
się przy każdej i tak też uczynimy.
Oświęcim jest rozrachunkiem z
sumieniem ludzkości poprzez te tablice, które świadczą
o ofiarach jakie poniosły narody. Oświęcim jest miejscem, którego nie można
tylko zwiedzać. Trzeba przy odwiedzinach pomyśleć z lękiem o tym, gdzie leżą
granice nienawiści.
Oświęcim jest świadectwem wojny.
To wojna niesie z sobą ów nieproporcjonalny przyrost nienawiści, zniszczenia,
okrucieństwa. A jeśli nie da się zaprzeczyć, że objawia również inne możliwości
ludzkiej odwagi, bohaterstwa, patriotyzmu, to jednak rachunek strat przeważa.
Coraz bardziej przeważa - im bardziej wojna staje się rozgrywką wyrachowanej
techniki zniszczenia”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz